Od wczoraj nie mogę zapomnieć o tej waderze...Nike...
To było takie słodkie gdy myślała, że może mi coś robić
tymi swoimi dziecinnymi mocami...
Niespodziewanie poczułem znajomy zapach siarki...Draco...
-Albo samotność źle na ciebie działa, albo próbujesz napisać książkę,
bo mówisz wszystko co myślisz na głos-odrzekł swobodnie
wychodząc zza krzaków.-O co chodzi z tą Nike?
-Nie twoja sprawa!
-Chyba nie zakochałeś się w śmiertelniczce?
-Jasne, że nie!
-No mam nadzieje... A tak nawiasem mówiąc, wiesz że całe Imperium
jest w panice, bo nikt nie wie gdzie jesteś?
-No i tak jest najlepiej.
-Przestań się zachowywać jak idiota! Imperium cię
potrzebuje, a ty się szlajasz z jakąś waderą!
-Nie szlajam się! A do Imperium nigdy nie wrócę!
-Oczywiście! Niech Imperium się rozpada, nikogo to nie obchodzi!
Przecież najważniejszy jest Black i jego zachcianki!
A jeżeli chodzi o tą twoją Nike i jest watahę, to nasze wojska są
kilka godzin drogi stąd. Na reszcie zrównamy tę piekielną watahę
buntowników z ziemią!
-Nie zrobisz tego!
-Ale o co ci chodzi? Przecież wiele razy zabijałeś i widziałeś śmierć.
To dla ciebie nic nowego.
-Przestań! Może ja już nie chcę czynić zła ?!
-Ale musisz! Jesteś synem Roho, najpotężniejszego wilka na świecie!
-Ale ja nie chcę!
-Zachowujesz się jak rozpieszczony szczeniak! Ale...wiesz mam pomysł...
-Ty i te twoje pomysły!
-Może byś chociaż posłuchał, bo to może cię bardzo zainteresować...
Daję ci....2 miesiące.
-Ale na co?
-Jeżeli w tym czasie przestaniesz być khanu, możesz zacząć nowe życie,
z dala od Imperium
-Ale to niemożliwe!
-Wszystko jest możliwe braciszku....Wszystko jest możliwe...-
po tych słowach z zawrotną szybkością odbiegł do lasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz