Od wczoraj nie mogę zapomnieć o tej waderze...Nike...
To było takie słodkie gdy myślała, że może mi coś robić
tymi swoimi dziecinnymi mocami...
Niespodziewanie poczułem znajomy zapach siarki...Draco...
-Albo samotność źle na ciebie działa, albo próbujesz napisać książkę,
bo mówisz wszystko co myślisz na głos-odrzekł swobodnie
wychodząc zza krzaków.-O co chodzi z tą Nike?
-Nie twoja sprawa!
-Chyba nie zakochałeś się w śmiertelniczce?
-Jasne, że nie!
-No mam nadzieje... A tak nawiasem mówiąc, wiesz że całe Imperium
jest w panice, bo nikt nie wie gdzie jesteś?
-No i tak jest najlepiej.
-Przestań się zachowywać jak idiota! Imperium cię
potrzebuje, a ty się szlajasz z jakąś waderą!
-Nie szlajam się! A do Imperium nigdy nie wrócę!
-Oczywiście! Niech Imperium się rozpada, nikogo to nie obchodzi!
Przecież najważniejszy jest Black i jego zachcianki!
A jeżeli chodzi o tą twoją Nike i jest watahę, to nasze wojska są
kilka godzin drogi stąd. Na reszcie zrównamy tę piekielną watahę
buntowników z ziemią!
-Nie zrobisz tego!
-Ale o co ci chodzi? Przecież wiele razy zabijałeś i widziałeś śmierć.
To dla ciebie nic nowego.
-Przestań! Może ja już nie chcę czynić zła ?!
-Ale musisz! Jesteś synem Roho, najpotężniejszego wilka na świecie!
-Ale ja nie chcę!
-Zachowujesz się jak rozpieszczony szczeniak! Ale...wiesz mam pomysł...
-Ty i te twoje pomysły!
-Może byś chociaż posłuchał, bo to może cię bardzo zainteresować...
Daję ci....2 miesiące.
-Ale na co?
-Jeżeli w tym czasie przestaniesz być khanu, możesz zacząć nowe życie,
z dala od Imperium
-Ale to niemożliwe!
-Wszystko jest możliwe braciszku....Wszystko jest możliwe...-
po tych słowach z zawrotną szybkością odbiegł do lasu.
wtorek, 26 maja 2015
poniedziałek, 25 maja 2015
Od Nike "Zaskoczenie"
Tata znowu zamknął mój pokój na klucz.
Co on sobie myśli? Że ktoś mnie obrabuje?
Otworzyłam drzwi.
Uderzyły o coś.
Spojrzałam zaskoczona jednak nie zdążyłąm się przyjrzeć.
Zaatakował. Wbił kły w mój bok.
Teleportowałam się w bok pokoju.
Dlaczego nie opanowałam jeszcze teleportacji na większe odległości?
Dopiero teraz zauważyłam kim jest intruz.
-To on?!-krzyknęłam.
Szybko owinęły się wokół niego liany.
Basior się tego nie spodziewał.
-I co teraz powiesz?- zaśmiałam się.
Usiadłam widząc, że nic mi nie zrobi.
-Może mi się przedstawisz?- uśmiechnęłam się złowieszczo.
Czarny wilk przewrócił oczami.
-Nie bądź taki nieśmiały! Ja jestem Nike.- drażniłam go.
Odwróciłam się i stworzyłam liście ziół, by opatrzyć rany.
-Nie przegryziesz lian. Prędzej wyrwiesz sobie zęby.- ostrzegłam, bo basior przegryzał liany.
Podeszłam do niego i usiadłam znowu.
Zauważyłam torbę leżącą na podłodze.
-To twoje?-spytałam i ją podniosłam.
Wszystko było roztrzaskane.
Zauważyłam też, że nie zamknęłam okna.
-Przepraszam. Zwykle zamykam okna.- wyjaśniłam.
Podleciałam do otworu i zakryłam go mocnymi pnączami.
-To dlatego to okno jest tak wysoko. Lata sobie do niego.- usłyszałam mamroczenie basiora.
-Ooo... To ty umiesz mówić?
-Haha.- basior już nie milczał.
-Więc jak masz na imię?- zapytałam po raz kolejny.
-O co ci do tego? Wypuść mnie, a oszczędzę ci życia!
-Z drugiej strony, jeśli cię nie uwolnię też mi nic nie zrobisz...-uśmiechnęłam się złowieszczo.
-Co?
Stworzyłam klatkę z cierni i pnączy.
Uwolniłam basiora.
-Mów jak masz na imię. Wypuszczę cię. Ale jak tylko coś mi zrobisz...
-To co?
-Znów cię zniewolę i wezwę straż.
-Mówią na mnie "Czarny".
-A, że nie ma takiego imienia możesz być Black.
-Haha. Panna czytająca w myślach?
-A skąd taka myśl?
-Bo wiesz, że mam na imię Black.
-Wiem to, bo mi o tym powiedziałeś?
-Kiedy?
-Przed chwilą.
Nagle usłyszałam głos ojca.
Uwolniłam Blacka.
On zgodnie z obietnicą nic mi nie zrobił.
Pożegnaliśmy się i wtedy wszedł ojciec.
Na szczęście Blacka już nie było.
Od Blacka
Nie mogę przestać myśleć o tej tajemniczej waderze
o tęczowych włosach... Na pewno nie jest ona zwykłym wilkiem...
Chyba ją trochę (bardzo) wystraszyłem...
Może nie powinienem zabijać tego gościa w lesie jak ona się gapiła...
W sumie... co mnie obchodzi jakaś wadera ?!
Przecież jak się dowie kim jestem będzie masakra...
Nie dość, że szuka mnie już całe Imperium, to jeszcze tutejsze
wilki się zaczną wtrącać !
OMG! A teraz gadam sam do siebie ?! Podobno to pierwszy
objaw choroby psychicznej! Co się ze mną dzieje ?!
Nagle spostrzegłem płomyk feniksa w krzakach.
Bardzo interesują mnie te tajemnicze stworzenia,
wysłannicy bogów... Stworzeni z ducha i ognia...
Wpatrywałem się jak zahipnotyzowany w płomień feniksa.
Gdy ten zaczął się przesuwać ,podążyłem za nim.
Ogienek zmienił się w prawdziwego feniksa i usiadł na drzewie !
Muszę go mieć!Nie wiem dlaczego, ale chce złapać tego ognistego ptaka!
Wdrapałem się na sam czubek wielkiego drzewa.
Ale gdy tylko się zbliżyłem feniks rozpłynął się w powietrzu.
Uderzyłem gniewie w drzewo i na moje nieszczęście spadła mi torba.
A akurat obok drzewa musiała stać jakaś wielka jaskinia ?! Dlaczego ja zawsze
mam pecha ?! Więc czarna torba z moimi wszystkimi najpotrzebniejszymi rzeczami
(laptop, komórka, MP 3 i takie tam...) wpadła przez dziurę (okno) do
czyjegoś mieszkania ?! No cóż....muszę ją znaleźć.
Skoczyłem w dół i okazało się, że jakiś debil wybudował oko 4 metry od podłogi!
Nic się nie stało, bo teoretycznie mnie nie da się zabić, ale torba roztrzaskała
się o twardą podłogę z białych płytek. Chciałem wyjść, ale drzwi były
zamknięte od zewnątrz, a nigdzie nie było widać klucza.
Masakra! Zostałem zamknięty w czyimś mieszkaniu ?!
Na szczęście jak zwykle miałem ułożony plan A.
Gdy gospodarz jaskini wróci (no bo chyba musi w końcu wrócić?! ) i otworzy
drzwi, czeka go przykra niespodzianka...
No bo chyba lepiej zabić jednego wilka, niż wszystkie które dowiedzą się
o moim istnieniu?
Niespodziewanie klamka w drzwiach zaczęła się poruszać,
ktoś je otwierał. Przyczaiłem się w cieniu gotowy do zadania śmiertelnego
ciosu, robiłem to już tyle razy...
o tęczowych włosach... Na pewno nie jest ona zwykłym wilkiem...
Chyba ją trochę (bardzo) wystraszyłem...
Może nie powinienem zabijać tego gościa w lesie jak ona się gapiła...
W sumie... co mnie obchodzi jakaś wadera ?!
Przecież jak się dowie kim jestem będzie masakra...
Nie dość, że szuka mnie już całe Imperium, to jeszcze tutejsze
wilki się zaczną wtrącać !
OMG! A teraz gadam sam do siebie ?! Podobno to pierwszy
objaw choroby psychicznej! Co się ze mną dzieje ?!
Nagle spostrzegłem płomyk feniksa w krzakach.
Bardzo interesują mnie te tajemnicze stworzenia,
wysłannicy bogów... Stworzeni z ducha i ognia...
Wpatrywałem się jak zahipnotyzowany w płomień feniksa.
Gdy ten zaczął się przesuwać ,podążyłem za nim.
Ogienek zmienił się w prawdziwego feniksa i usiadł na drzewie !
Muszę go mieć!Nie wiem dlaczego, ale chce złapać tego ognistego ptaka!
Wdrapałem się na sam czubek wielkiego drzewa.
Ale gdy tylko się zbliżyłem feniks rozpłynął się w powietrzu.
Uderzyłem gniewie w drzewo i na moje nieszczęście spadła mi torba.
A akurat obok drzewa musiała stać jakaś wielka jaskinia ?! Dlaczego ja zawsze
mam pecha ?! Więc czarna torba z moimi wszystkimi najpotrzebniejszymi rzeczami
(laptop, komórka, MP 3 i takie tam...) wpadła przez dziurę (okno) do
czyjegoś mieszkania ?! No cóż....muszę ją znaleźć.
Skoczyłem w dół i okazało się, że jakiś debil wybudował oko 4 metry od podłogi!
Nic się nie stało, bo teoretycznie mnie nie da się zabić, ale torba roztrzaskała
się o twardą podłogę z białych płytek. Chciałem wyjść, ale drzwi były
zamknięte od zewnątrz, a nigdzie nie było widać klucza.
Masakra! Zostałem zamknięty w czyimś mieszkaniu ?!
Na szczęście jak zwykle miałem ułożony plan A.
Gdy gospodarz jaskini wróci (no bo chyba musi w końcu wrócić?! ) i otworzy
drzwi, czeka go przykra niespodzianka...
No bo chyba lepiej zabić jednego wilka, niż wszystkie które dowiedzą się
o moim istnieniu?
Niespodziewanie klamka w drzwiach zaczęła się poruszać,
ktoś je otwierał. Przyczaiłem się w cieniu gotowy do zadania śmiertelnego
ciosu, robiłem to już tyle razy...
Od Vuelo
Zaprowadziłem trzech młodzików do Alf.
-Byli w tunelu nad salą.-wyjaśniłem.
Stephano był oburzony.
-Jak to?!
-My... My nic nie zrobiliśmy...-jęczała Liss.
-Znaleźliśmy ten tunel przez przypadek!-krzyknął Ryan.
-Przez przypadek czy nie, słyszeliście naradę.-Enigma była spokojna.
Niestety jej aura nie udzielała się Stephano.
-Vuelo! Zajmij się nimi!- nakazał.
Związałem im łapy skórzanymi rzemieniami i ruszyłem.
-Gdzie idziemy?-spytała histerycznie Delila.
-Dowiecie się sami.-odpowiedziałem ponuro.
Po chwili ciszy odezwał się Ryan.
-Wiesz o planach Alf?-zapytał.
Prychnąłem tylko.
-Nike ma wyjść za jakiegoś Victora!
-Nie jakiegoś Victora tylko młodego lorda Victora II.
-Czyli wiesz...-wyszeptała Liss.
-Nie obchodzi mnie to! Mam gdzieś Nike.
Ona jest Alfą, a ja tylko jej strażnikiem.- krzyknąłem.
Zapanowała cisza.
-Będzie jej dobrze z Victorem...-wyszeptałem.
-Nie Victorem tylko młodym lordem Victorem II!- prychnął Ryan.
-Spojrzałem na niego gniewnie.
Wyszedłem z ciemnego pomieszczenia i zamknąłem celę.
Dopiero teraz dowiedzieli się, że są w więzieniu.
niedziela, 24 maja 2015
Od Liss- ,,Będziemy mieć kłopoty...''
Zaprowadziłyśmy Ryana do ,,pokoju'' Delilii.
Ja oczywiście nie chciałam mu o niczym mówić, ale Delila się upierała...
-No i niby co mam zobaczyć?- zapytał Ryan zniecierpliwiony.
-To! - odpowiedziała Delila i przesunęła łapą obraz wiszący na ścianie jaskini.
Krył się za nim wąski tunel wydrążony w skale.
-I co ty na to?- zapytałam z satysfakcją, na widok zaskoczonej miny Ryana-
Mamy zamiar zobaczyć co jest w środku. Idziesz z nami czy się pietrasz?
-Jasne, że się nie boję! Idziemy! -
Czołgaliśmy się gęsiego w dół tunelu. Wokół panował półmrok, bo niosłam w
pysku latarkę. Nagle tunel skręcił ostro w górę. Teraz już wspinaliśmy się
po prawie pionowej, śliskiej ścianie. Wreszcie zobaczyłam światło
na końcu tunelu. Pierwsza chciałam wyjść na zewnątrz, ale okazało
się, że jesteśmy jakieś 5 metrów nad ziemią. Z zaskoczenia upuściłam latarkę w dół.
-Gdzie my jesteśmy? -zapytałam trochę przestraszona wysokością
-Skąd mam wiedzieć, skoro widzę tylko twój tył!- zawołał za mną Ryan.
Po chwili przecisnął się do przodu i go zamurowało.
-Jesteśmy w Wielkiej Sali!- zawołał
-Gdzie?
- W głównej sali pałacu Alf! To tutaj odbywają się tajne narady, na które
wilki o niższej hierarchii nie mają wstępu!- wyjaśnił podniecony.
Wreszcie dowiem się co planują Alfy! Pomimo lęku wysokości spojrzałam
w dół. Stephano i Enigma rozmawiali o czymś przyciszonymi głosami.
Na szczęście mam bardzo dobry słuch i wszystko doskonale słyszałam.
-Przecież Victor pochodzi z dobrego rodu! Będzie idealnym partnerem dla Nike
i przyszłym Alfą! - przekonywał Stephano
-Myślę, że powinniśmy ją o to zapytać...Może sama powinna wybrać z kim
chce zostać do końca życia...
-Życie to nie bajka moja droga....Chodzi o dobro watahy...
-A co z dobrem Nike, może ona nie pokocha Victora?-
czyli Nike ma poślubić jakiegoś Victora ? Vuelo nie będzie szczęśliwy....
Przecież wszyscy wiedzą, że czuje coś do młodej Alfy....
Nagle moje rozmyślania przerwał paniczny krzyk Delili.
Spojrzałam w górę, obok nas unosił się Vuelo...
- Cz-cześć Vuelo - odparłam przerażona
-Co wy tu robicie?! - zawołał basior rozzłoszczony
-Zwiedzamy pałac Alf? - odrzekł Ryan spanikowany.
Będą kłopoty....i to duuuuuże.....
Ja oczywiście nie chciałam mu o niczym mówić, ale Delila się upierała...
-No i niby co mam zobaczyć?- zapytał Ryan zniecierpliwiony.
-To! - odpowiedziała Delila i przesunęła łapą obraz wiszący na ścianie jaskini.
Krył się za nim wąski tunel wydrążony w skale.
-I co ty na to?- zapytałam z satysfakcją, na widok zaskoczonej miny Ryana-
Mamy zamiar zobaczyć co jest w środku. Idziesz z nami czy się pietrasz?
-Jasne, że się nie boję! Idziemy! -
Czołgaliśmy się gęsiego w dół tunelu. Wokół panował półmrok, bo niosłam w
pysku latarkę. Nagle tunel skręcił ostro w górę. Teraz już wspinaliśmy się
po prawie pionowej, śliskiej ścianie. Wreszcie zobaczyłam światło
na końcu tunelu. Pierwsza chciałam wyjść na zewnątrz, ale okazało
się, że jesteśmy jakieś 5 metrów nad ziemią. Z zaskoczenia upuściłam latarkę w dół.
-Gdzie my jesteśmy? -zapytałam trochę przestraszona wysokością
-Skąd mam wiedzieć, skoro widzę tylko twój tył!- zawołał za mną Ryan.
Po chwili przecisnął się do przodu i go zamurowało.
-Jesteśmy w Wielkiej Sali!- zawołał
-Gdzie?
- W głównej sali pałacu Alf! To tutaj odbywają się tajne narady, na które
wilki o niższej hierarchii nie mają wstępu!- wyjaśnił podniecony.
Wreszcie dowiem się co planują Alfy! Pomimo lęku wysokości spojrzałam
w dół. Stephano i Enigma rozmawiali o czymś przyciszonymi głosami.
Na szczęście mam bardzo dobry słuch i wszystko doskonale słyszałam.
-Przecież Victor pochodzi z dobrego rodu! Będzie idealnym partnerem dla Nike
i przyszłym Alfą! - przekonywał Stephano
-Myślę, że powinniśmy ją o to zapytać...Może sama powinna wybrać z kim
chce zostać do końca życia...
-Życie to nie bajka moja droga....Chodzi o dobro watahy...
-A co z dobrem Nike, może ona nie pokocha Victora?-
czyli Nike ma poślubić jakiegoś Victora ? Vuelo nie będzie szczęśliwy....
Przecież wszyscy wiedzą, że czuje coś do młodej Alfy....
Nagle moje rozmyślania przerwał paniczny krzyk Delili.
Spojrzałam w górę, obok nas unosił się Vuelo...
- Cz-cześć Vuelo - odparłam przerażona
-Co wy tu robicie?! - zawołał basior rozzłoszczony
-Zwiedzamy pałac Alf? - odrzekł Ryan spanikowany.
Będą kłopoty....i to duuuuuże.....
Od Ryana
-Ryan! -krzyczała Liss wchodząc do mojej części publicznej jaskini
-Czego?!
-A co ty właściwie robisz?- zapytała zatrzymując się
-Jak to co? Czytam książkę!- odpowiedziałem dumnie
-Ta...ty i książka...Od kiedy ty umiesz czytać?
-Od zawsze! Tylko się tym nie chwalę.
-Ale wiesz, że trzymasz tę książkę odwrotnie?
-Bo tak mi się lepiej czyta!
-Na pewno...
-Przestańcie się kłócić!- zawołała niespodziewanie Delila, której wcześniej nie
zauważyłem -nie po to tu przyszłyśmy !
-A niby po co ? - zapytałem
-Zobaczysz co znalazłyśmy w pokoju Delilii !-odpowiedziała Liss
-A może mam ważniejsze rzeczy do roboty?
-Przestań! Przecież chyba nie będziesz ,,czytać'' też książki całą noc?!
-A co innego mam robić, odkąd rozwaliłaś mi głośniki?!
-A ty moją maszynę do pisania!
-No chodźcie już! -znowu przerwała nam Delila .
Nie chętnie odłożyłem książkę i poszedłem za waderami.
-Czego?!
-A co ty właściwie robisz?- zapytała zatrzymując się
-Jak to co? Czytam książkę!- odpowiedziałem dumnie
-Ta...ty i książka...Od kiedy ty umiesz czytać?
-Od zawsze! Tylko się tym nie chwalę.
-Ale wiesz, że trzymasz tę książkę odwrotnie?
-Bo tak mi się lepiej czyta!
-Na pewno...
-Przestańcie się kłócić!- zawołała niespodziewanie Delila, której wcześniej nie
zauważyłem -nie po to tu przyszłyśmy !
-A niby po co ? - zapytałem
-Zobaczysz co znalazłyśmy w pokoju Delilii !-odpowiedziała Liss
-A może mam ważniejsze rzeczy do roboty?
-Przestań! Przecież chyba nie będziesz ,,czytać'' też książki całą noc?!
-A co innego mam robić, odkąd rozwaliłaś mi głośniki?!
-A ty moją maszynę do pisania!
-No chodźcie już! -znowu przerwała nam Delila .
Nie chętnie odłożyłem książkę i poszedłem za waderami.
sobota, 23 maja 2015
Od Nike "To znowu on!"
Uciekłam. Nie mogłam juz słuchać o feniskach.
Phi... Feniks, który prowadzi do swojej miłości...
Przecież nie zakochałam się w tym dziwaku!
Gdy przechadzałam się po lesie poczułam zapach krwi.
Instynktownie schowałam się w krzaki.
Poruszałam się bezszelestnie.
W końcu weszłam na polanę.
Było ciemno i cicho.
Wśród mroku widniała sylwetka wilka.
Jego sierść był jeszcze ciemniejsza niż las.
Jedynym odgłosem, który słyszałam było coś w rodzaju siorbania.
Nagle wilk odwrócił błyskawicznie głowę.
Pysk miał cały we krwi, a jego oczy były płomienne.
Zawył, a dookoła mnie pojawiło się tysiące takich samych wilków.
Odleciałam, bo powietrze było jedyną droga ucieczki.
Weszłam do jaskini. W pokoju było ciemno.
Znów usłyszałam siorbanie. Wystraszyłam się.
Przy stole siedział wilk.
-Kto to?- zapytałam.
Wilk odwrócił głowę, a pysk miał cały czerwony.
-Aaaaaaaaaaaaaaa!-zadarłam się.
Nagle sobie coś uświadomiłam.
-Avis? To ty? Co robisz?
-Tak to ja. Piję sok truskawkowy przez słomkę!
-Aha. Wystraszyłaś mnie! Czekaj! Pijesz sok truskawkowy?
-No...
-Przecież mama ci nie pozwala go pić, bo masz po nim hop-siup!
-Nie powiesz jej?
Od Stephano
Czekaliśmy zniecierpliwieni na powrót Nike.
Gdy pojawiła się na horyzoncie, wysłałem po nią Vuelo.
Podeszła do mnie zrozpaczona.
- Nie odnalazłam feniksa.-wymruczała.
- Ale coś musiałaś znaleźć.
- Tylko popiół, płomienie i dziwnego basiora.
-To dobrze! No... Po za tym ostatnim...
-Ale jak to?
-Feniksy nie są ziemskimi zwierzętami. To wysłannicy bogów.
-A co ma do tego, że nie znalazłam popiół?
-To, że feniks cię gdzieś zaprowadził.
Nike wyglądała na zdziwiona.
-A ty spotkałeś kiedyś feniksa?- spytała.
-Nie. Ale tak i ciebie zaprowadził mnie gdzieś.
-Gdzie?
-Tego dnia pierwszy raz spotkałem twoja matkę...
-Naprawdę?
-To była miłość od pierwszego wejrzenia...- rozmarzyłem się.
Gdy wróciłem do siebie Nike już nie było.
-Phh... Nastolatki...-prychnąłem.
Gdy pojawiła się na horyzoncie, wysłałem po nią Vuelo.
Podeszła do mnie zrozpaczona.
- Nie odnalazłam feniksa.-wymruczała.
- Ale coś musiałaś znaleźć.
- Tylko popiół, płomienie i dziwnego basiora.
-To dobrze! No... Po za tym ostatnim...
-Ale jak to?
-Feniksy nie są ziemskimi zwierzętami. To wysłannicy bogów.
-A co ma do tego, że nie znalazłam popiół?
-To, że feniks cię gdzieś zaprowadził.
Nike wyglądała na zdziwiona.
-A ty spotkałeś kiedyś feniksa?- spytała.
-Nie. Ale tak i ciebie zaprowadził mnie gdzieś.
-Gdzie?
-Tego dnia pierwszy raz spotkałem twoja matkę...
-Naprawdę?
-To była miłość od pierwszego wejrzenia...- rozmarzyłem się.
Gdy wróciłem do siebie Nike już nie było.
-Phh... Nastolatki...-prychnąłem.
piątek, 22 maja 2015
Od Liss - ,,Nienawidzę tego idioty!''
Zbliżała się noc, słońce chyliło się ku zachodowi. Czas zacząć pracę!
Przecież muszę przygotować jutrzejszy numer gazetki!
Pewnym krokiem weszłam do małego budynku w centrum Wolf Valley,
czyli mojej siedziby, to właśnie tam powstaje gazeta, którą
czyta cała wataha. Jak zwykle w budynku do którego (jak mi się wydawało)
nie można wchodzić, aby mi nie przeszkadzać siedział Ryan.
-Po co tu znowu przylazłeś?!-wściekłam się
-A może by tak na początek ,,dzień dobry''?-odpowiedział
-Jest noc idioto!
-No i po co ta agresja? Przyszedłem ci pomóc.
-Serio? Ty masz pomagać mi?! Przecież ty cały dzień spędzasz na WolfBook-u!
-Ja po prostu orientuje się w sytuacji globalnej za pomocą mediów internetowych!
-Oglądając filmy pornograficzne?!
-To tylko w wolnych chwilach... Ale beze mnie nie miałabyś tych wszystkich
informacji do gazetki!
-Np.?
-Powinnaś wiedzieć, że według najnowszych trendów twoja apaszka wyszła z mody
już 2 tygodnie temu!
-Przecież jest wojna, nikogo nie obchodzi moja apaszka!
-Mnie obchodzi, bo jako jedyny potrafię zachować zimną krew w obliczu wojny!
-Czuje, że ta rozmowa nie ma sensu...
-No to daj mi spokój i zacznij pisać te swoje bzdety.-z niechęcią posłuchałam tego
idioty i usiadłam za maszyną do pisania. Wcisnęłam kilka klawiszy łapą, ale
po prostu już dłużej nie mogłam wytrzymać głośnej muzyki wydobywającej się
z telefonu Ryana.
-Ścisz tę muzykę!!!-wrzasnęłam
-Co?! Nie słyszę cię!- krzyknął, jednocześnie podkręcając głośniki.
Zaraz, zaraz...jakie głośniki?! Co on sobie myśli?!
Przytachał do mojego prywatnego biura swoje 2 metrowe głośniki?!
Nie dość, że w jaskini publicznej muszę całą noc wysłuchiwać tego
głupiego rapu, to jeszcze tutaj mi nie daje spokoju! Tego za już za wiele !
-Idioto wyłącz tę muzykę, albo rozwalę ci głośniki!- wrzasnęłam, a on
mnie zignorował (jak zwykle). Więc podeszłam do jego ukochanych
głośników, które zawsze podłączał do komórki i walnęłam w nie z całej
siły łapą.Zaszumiało i muzyka ucichła.
-Oszalałaś?! Wiesz ile to kosztowało?! - wrzasnął zrozpaczony
-Wiem
-To były nowe głośniki!
-Wiem
-A wiesz ile ciebie to będzie kosztowało?!- po tych słowach podszedł do mojej
maszyny do pisania.
-Zostaw to! Bez niej nie napiszę kolejnej gazetki !-krzyknęłam przerażona
-Jakże mi przykro...-po tych słowach użył telekinezy ,podniósł maszynę siłą
woli i z całej siły trzasnął nią o podłogę.
-Wynoś się stąd! - krzyknęłam
-Jak sobie życzysz.-po tych słowach wyszedł.
Pochyliłam się nad szczątkami mojej maszyny do pisania. I co ja teraz zrobię?
Nie umiem pisać ręcznie!
Przecież muszę przygotować jutrzejszy numer gazetki!
Pewnym krokiem weszłam do małego budynku w centrum Wolf Valley,
czyli mojej siedziby, to właśnie tam powstaje gazeta, którą
czyta cała wataha. Jak zwykle w budynku do którego (jak mi się wydawało)
nie można wchodzić, aby mi nie przeszkadzać siedział Ryan.
-Po co tu znowu przylazłeś?!-wściekłam się
-A może by tak na początek ,,dzień dobry''?-odpowiedział
-Jest noc idioto!
-No i po co ta agresja? Przyszedłem ci pomóc.
-Serio? Ty masz pomagać mi?! Przecież ty cały dzień spędzasz na WolfBook-u!
-Ja po prostu orientuje się w sytuacji globalnej za pomocą mediów internetowych!
-Oglądając filmy pornograficzne?!
-To tylko w wolnych chwilach... Ale beze mnie nie miałabyś tych wszystkich
informacji do gazetki!
-Np.?
-Powinnaś wiedzieć, że według najnowszych trendów twoja apaszka wyszła z mody
już 2 tygodnie temu!
-Przecież jest wojna, nikogo nie obchodzi moja apaszka!
-Mnie obchodzi, bo jako jedyny potrafię zachować zimną krew w obliczu wojny!
-Czuje, że ta rozmowa nie ma sensu...
-No to daj mi spokój i zacznij pisać te swoje bzdety.-z niechęcią posłuchałam tego
idioty i usiadłam za maszyną do pisania. Wcisnęłam kilka klawiszy łapą, ale
po prostu już dłużej nie mogłam wytrzymać głośnej muzyki wydobywającej się
z telefonu Ryana.
-Ścisz tę muzykę!!!-wrzasnęłam
-Co?! Nie słyszę cię!- krzyknął, jednocześnie podkręcając głośniki.
Zaraz, zaraz...jakie głośniki?! Co on sobie myśli?!
Przytachał do mojego prywatnego biura swoje 2 metrowe głośniki?!
Nie dość, że w jaskini publicznej muszę całą noc wysłuchiwać tego
głupiego rapu, to jeszcze tutaj mi nie daje spokoju! Tego za już za wiele !
-Idioto wyłącz tę muzykę, albo rozwalę ci głośniki!- wrzasnęłam, a on
mnie zignorował (jak zwykle). Więc podeszłam do jego ukochanych
głośników, które zawsze podłączał do komórki i walnęłam w nie z całej
siły łapą.Zaszumiało i muzyka ucichła.
-Oszalałaś?! Wiesz ile to kosztowało?! - wrzasnął zrozpaczony
-Wiem
-To były nowe głośniki!
-Wiem
-A wiesz ile ciebie to będzie kosztowało?!- po tych słowach podszedł do mojej
maszyny do pisania.
-Zostaw to! Bez niej nie napiszę kolejnej gazetki !-krzyknęłam przerażona
-Jakże mi przykro...-po tych słowach użył telekinezy ,podniósł maszynę siłą
woli i z całej siły trzasnął nią o podłogę.
-Wynoś się stąd! - krzyknęłam
-Jak sobie życzysz.-po tych słowach wyszedł.
Pochyliłam się nad szczątkami mojej maszyny do pisania. I co ja teraz zrobię?
Nie umiem pisać ręcznie!
czwartek, 21 maja 2015
Od Nike "Ceremonia"
Tylko jedno słowo może opisać moje uczucia.
Stres. Za chwilę wyjdę z jaskini.
Wszyscy chcą zobaczyć następczynię.
Skończyłam dwa lata.
Czas na ceremonię, która zdecyduje czy jestem godna tronu.
Wychodzę...
Cała wataha (choć nieliczna) zebrała się przed jaskinią.
Uśmiecham się, ale w głębi serca jestem przerażona.
Mój ojciec podchodzi do mnie.
-Nike. Dziś kończysz dwa lata. Czy chcesz rozpocząć ceremonię?-pyta.
-Tak.-odpowiadam drżącym głosem.
Nikt nie mówił mi co mnie czeka.
-Twym zadaniem jest odnaleźć feniksa.
Nie spodziewałam si.ę takiego zadania.
Może jest i łatwe...
Wyruszam obserwowana przez całą watahę.
Vuelo lata nade mną.
Nagle znika.
Biegnę. Nie wiem gdzie mam szukać ptaka, ale biegnę...
Błysk. Ptasi śpiew i przede mną pojawia się płomień.
Zatrzymuję się.
Dotykam płomienia niepewnie.
Znika. Pojawia się następny w innym miejscu.
Idę za szlakiem z płomieni.
Stają się coraz ciemniejsze.
Ostatni jest już czarny.
Staję. Przede mną leży kupka popiołu.
-Spóźniłam się!-pomyślałam.
Usiadłam patrząc na resztki ognistego stworzenia.
Szelest. Odwracam się z bojaźnią, a jednocześnie nadzieja.
Czarny basior stoi za mną z ciszą.
Nie rusza się. Można byłoby go porównać z rzeźbą z granitu.
Mój ruch go nie płoszy.
Każdy jego oddech, choć niesłyszalny dla ucha, obija się w trawie.
Jego czerwone niczym krew oczy wpatrują się we mnie jak w zdobycz.
Moje obnażone kły nie robią na nieznajomym wrażenia.
Tylko go zniechęcają.
Rubinowe źrenice zwężają się.
Gdy basior ukazuje swe białe, perłowe zęby robi mi się wstyd.
Cofam łapę. Dopiero to okazało się go ruszyć.
Na moje nieszczęście posuwa się na przód.
Odległośc między nami jest jeszcze mniejsza niż przedtem.
Boję się cofnąć.
Wiem, że to go sprowokuje.
Położyłam się. To przeczyło wszystkim czego mnie uczono.
Ukazałam słabość. Basior uśmiechnął się pod nosem.
Zniknął w krzakach.
Kim on był?
Witamy!
Oto pierwszy post w naszym blogu.
WDD to kontynuacja Watahy Krwawej Doliny.
Mamy nadzieję, że nie stanie się nic nie znaczącym blogiem i zyska waszą popularność.
Nie będę się rozpisywać.
Życzę wam dobrej zabawy.
"Może i ty staniesz się częścią tej historii?"
Subskrybuj:
Posty (Atom)